Czy teleturniej o tak mało ekscytującej tematyce jak pisanie
dyktand może rozpalić entuzjazm milionów widzów? Okazuje się, że tak.
Wyświetlany od 2 sierpnia „Chiński konkurs znaków” <中国汉字听写大会>
emitowany w każdy weekend poruszył w ostatnich miesiącach rzesze oglądających
go Chińczyków.
Ogólnie rzecz ujmując program ten jest odpowiednikiem popularnych
w Stanach konkursów literowania słów dla młodzieży szkolnej. Format chiński jest bardzo podobny – 160 uczniów liceów z całych Chin zostało pogrupowanych na 32
zespoły, które walczą w 12 rundach o tytuł mistrzowski. Ich zadanie polega na
zapisaniu w znakach bardziej lub mniej powszechnych słów.
Show emitowany przez CCTV obnażył pogłębiający się od
momentu upowszechnienia się w Chinach dostępu do komputerów i smartphonów
problem, a mianowicie stopniowy zanik umiejętności ręcznego pisania znaków
(hanzi) wśród mieszkańców Państwa Środka. Dla tak dumnych ze swojej
wielowiekowej tradycji kaligrafii Chińczyków brzmi to jak horror, a jednak
coraz więcej z nich przyznaje, że nie pamięta, kiedy ostatnio napisali ręcznie
coś więcej niż własne imię lub adres. Z sondażu przeprowadzonego przez China Youth Daily wyłania się oto taki
obraz: tylko 38,9% respondentów pisze ręcznie każdego dnia, a niemalże każdy
(98,8%) przyznaje się do zawstydzających momentów amnezji podczas pisania
odręcznego (Beijing Review, 10 paź. 2013). Zjawisko zawieszenia nad kartką z
długopisem w ręku doczekało się nawet własnego określenia, które w wolnym
tłumaczeniu znaczy „bierzesz długopis, zapominasz znaku” <提笔忘字>.
Jak twierdzą młodzi ludzie, na ogół pamiętają oni kształt danego znaku, problem
stanowi jednak zapisanie w odpowiedniej kolejności kresek, z którego on się
składa. Z opresji w takiej sytuacji wyciąga ich wtedy smartphone, iPad i cała reszta
technologii, w której rozkochana jest chińska młodzież (i nie tylko).
Właśnie w postępie technologicznym tkwi źródło problemu.
Skomplikowane pismo chińskie wymagało stworzenia odpowiedniej formuły
pozwalającej na wprowadzanie go do komputerów. W 1983 opracowano Kod Wanga –
jego autor Wang Yongmin podzielił znaki według najczęściej występujących
składowych, a następnie uporządkował je w 25 kluczy. Nie była to jednak zbyt
prosta metoda, więc już kilka lat później została ona niemalże całkowicie
zastąpiona przez używający alfabetu łacińskiego zapis fonetyczny (pinyin). Wygląda to tak (do
przetestowania w tłumaczu gogle lub po dodaniu do paska języka języka
chińskiego): znając wymowę danego słowa Chinka/Chińczyk wprowadza na swoim
urządzeniu zapis pinyin tego słowa, np.
dla znaku 中国 (Chiny, dosłownie Państwo Środka) zapis fonetyczny to
Zhōngguó. Po napisaniu na klawiaturze liter Zhongguo na wyświetlaczu pojawi się
ramka, z podpowiedzią możliwych znaków do wyboru (z najczęściej używanymi na
pierwszej pozycji). Oto przykład dla słowa „ma”, które w zależności od zapisu i
wymowy różni się znaczeniem:

Po wpisaniu „ma” google proponuje mi do wyboru wiele różnych
opcji z najpopularniejszymi (koń, partykuła pytająca, mama) na czele.
Właśnie w ten sposób młode pokolenie, które w większości
dorasta ze smartphonem w ręku, a także starsza generacja, która równie chętnie
i powszechnie polega na nowoczesnych technologiach, zapomina jak pisać ręcznie.
O ile w językach takich jak polski czy angielski, wymowa i pisownia są ze sobą
związane i poza zdarzającymi się błędami ortograficznymi raczej niemożliwe jest
by kompletnie nie wiedzieć jak zapisać słyszane słowo, o tyle w języku chińskim
utrwalenie się dźwięku w głowie z zapisem ręcznym wymaga żmudnych godzin
poświęconych na przepisywanie i utrwalanie (tak uczą się znaków chińskie dzieci
w podstawówce). Rozwój technologiczny znacznie zredukował potrzebę pisania ręcznego
na co dzień, przez co niegdyś długo ćwiczona, a teraz niepraktykowana,
umiejętność zaczyna zanikać.
 |
Źródło: xinhuanet.com |